03-04-2009 00:48
Planszówki
W działach: Planszówki | Odsłony: 7
Dział gier planszowych przejąłem oficjalnie 1 listopada 2007 roku. Z dniem 30 kwietnia zamierzam zrezygnować ze stanowiska.
W poniższym wpisie znajdziecie podsumowanie mojej kadencji. Być może moje doświadczenia i wnioski przydadzą się osobom publikującym rozmaite teksty na Polterze i nie tylko.
Notkę publikuję wcześniej, aby mieć zachować ostatnią szansę na poprawienie ewentualnych braków działu.
Zapraszam do lektury:
Od 1 listopada 2007 roku w dziale ukazało się ponad sto tekstów. Większość z nich (siedemdziesiąt sześć) stanowiły recenzje. Do tego dochodzi osiem polecanek i osiem felietonów. Redaktorką 99% z nich była Ysabell.
Stopniowo zwiększaliśmy regularność aktualizacji od jednej na dwa tygodnie aż do poziomu dwóch na tydzień.
Szacuję, że łączna ilość dodanych wieści przekroczyła osiemset. Liczba dodanych not jest mniejsza, oscyluje pewnie w okolicach stu. Dział gier planszowych jako jeden z pierwszych na Polterze przeszedł w całości na nowy system not.
Praca przyniosła efekty. W porównaniu z grudniem 2007, grudzień 2008 przyniósł wzrost oglądalności (unikalni użytkownicy, odsłony) o 50%. W grudniu 2008 roku udało się osiągnąć próg 16k odsłon miesięcznie (liczone według Google Analytics). Dane oglądalności podaję jako ciekawostkę - nie podejmuję się ich analizować, bo się na tym nie znam.
W ciągu półtora roku opublikowaliśmy ponad 50% wszystkich tekstów istniejących w dziale.
W przeciwieństwie do Saisego, zamiast na wieściach, zdecydowałem się skupić na tekstach. Chciałem publikować teksty, które sam chciałbym czytać - analityczne i wieloaspektowe. Z drugiej strony, jako szef, starałem się uniknąć błędów, które popełniałem jako początkujący tekściarz - przyjąłem żelazną zasadę, że omówienie mechaniki może stanowić nie więcej niż 30% objętości recenzji. Reszta to wrażenia z rozgrywek, porównanie z innymi grami w ramach gatunku i charakterystyka gry pod kątem różnych grup docelowych.
Na początku skupialiśmy się głównie na eurograch - wynikało to raczej z charakteru zainteresowań redaktorów, nie z charakteru rynku. Po prostu pisaliśmy o tym, na czym się znamy. Skaptowanie Adama i Fenrana (okolice kwiecień-czerwiec 2008) pozwoliło nam na rozszerzenie profilu o gry amerykańskie (Starcraft, Last Night on Earth itp) i lżejsze imprezówki. Szacuję, że ilość recenzji eurogier zmniejszyła się z 60% (listopad, grudzień 2007) do 40% (styczeń-marzec 2009).
Równolegle rozwijałem skrzydło gier familijnych - była to tyleż reakcja na rozwój rynku, co chęć propagowania planszówek wśród nowych osób.
Niestety, nie udało mi się znaleźć nikogo od "gier wojennych". W efekcie ten nurt jest u nas stosunkowo słabo reprezentowany.Braki te starałem się nadrobić luźną współpracą z Plansozwym Weteranem - zinem stricte wargamingowym. Ponieważ prywatnie lubię gry wojenne, wziąłem na warsztat dwie głośne pozycje z pogranicza euro i gier wojennych (Twilight Struggle, Duel in the Dark).
Rozbudowanie treści pociągnęło za sobą konieczność dopasowania formy. Dłuższe teksty czyta się gorzej niż krótkie - aby oszczędzać Czytaczy zerwałem z dużymi blokami tekstu. Naciskałem na zmniejszenie objętości pojedynczego akapitu i wprowadzenie śródtytułów.
Kolejnym krokiem było zwiększenie ilości ilustracji. Starałem się przekonać redaktorów, aby do każdej recenzji dołączali małą galerię zdjęć. Niezależnie od stopnia skomplikowania gry, zdjęcia znakomicie wzbogacają materiał. Myślę, że w przypadku layoutu Poltera niezłym wyznacznikiem jest jedno zdjęcie na każde 2,5k znaków.
Dodatkowo, oprócz ilustracji w tekście, zdjęcia publikowaliśmy w formie samodzielnych galerii. W sumie w 2008 i 2009 roku dodaliśmy jakieś 30 pozycji tego typu.
Aby poprawić i ujednolicić poziom recenzji przygotowałem kilka dokumentów wewnętrznych ułatwiających pisanie recenzji.
Zwiększenie szczegółowości recenzji pociągnęło za sobą wydłużenie procesu ogrywania gry i redakcji tekstu. W efekcie trudno nam konkurować z ekipą z Games Fanatic jeśli chodzi o recenzje supernowości. Z drugiej strony nasze recenzje są na ogół bardziej rozbudowane i bardziej szczegółowe.
Doszliśmy do pewnej specjalizacji rynku - GF skupia się na nowościach i pierwszych wrażeniach, my i Gilida koncentrujemy się na klasykach i rozbudowanych recenzjach. Do tego dochodzą blogi - zwiększające przekrój przez gusta grających i g-p.pl tworzące silną społeczność. Jeżeli dodać do tego blogi i ziny (Rebel Times, Planszowy Weteran) to okaże się, że planszówkowicze mają naprawdę dobry przekrój informacji.
Skoro już przy tym jesteśmy - dziękuję "konkurencji" za to, że istnieje. Dzięki Wam mogę czytać teksty, w przypadku których nie znam ich poprzednich pięciu wersji korektorskich. Miłośników spisków muszę rozczarować - nie mam wrogów wśród żadnych serwisów planszówkowych. Współpracuję z większością przy okazji konwentów czy Gry Roku - i każdą redakcję darzę szacunkiem i sympatią.
Myślę, że największą zaletą planszówek Polterowych jest ich wszechstronność i szczegółowość. Duża ilość archiwalnych recenzji i rozbudowanana zaplecze stanowią nasz silny punkt. Dodatkowym plusem jest słowniczek i obecność pozostałych działów Poltera. Dzięki pomocy pozostałych działów udało się stworzyć kilka tekstów interdyscyplinarnych - łączących różne rodzaje gier i różne ich aspekty.
Uniwersalność widać też w przekroju wieści - za punkt honoru przyjąłem informowanie o ważnych wydarzeniach w mainstreamie planszowym (szachy, go, brydż).
Wadą jest długi czas testowania gier i przygotowywania tekstów. O ile sama redakcja jest stosunkowo krótka, to przetestowanie gry i napisanie recenzji zajmuje moim działonom średnio 30 dni. Zdarzają się wyjątki - na przykład nad recenzjami kobył pokroju Through the Ages czy Fields of Fire pracuję od trzech miesięcy.
Druga wada to pewne opóźnienie wieści. Nie ma co ukrywać - nie zawsze jesteśmy najszybsi - zwłaszcza od kiedy Aki (dyżurny newsman) zaczął się uczyć do matury. W zamian za nieco spóźnione wieści staramy się oferować szerszy kontekst - notę na temat gry, autora czy szersze info.
Bolączką jest też layout działu - nie jest on idealny i trzeba się do niego przyzwyczaić. Żałuję, że w trakcie mojej kadencji nie udało mi się go ulepszyć.
Od początku przyjąłem model działania "primius inter pares". Jako szef działu, chciałem być przede wszystkim tekściarzem. Założenie to zrealizowałem - szacuję, że spośród tych stu tekstów jakaś jedna trzecia jest mojego autorstwa.
Niestety - wraz z rozwojem działu, coraz więcej czasu zaczęły zabierać kwestie administracyjne. Dodawanie i moderacja wieści, szlifowanie not i tekstów zabierały mi stopniowo coraz więcej czasu. Szacuję, że aby utrzymać obecny poziom aktywności działu potrzebne jest jakieś półtorej godziny dziennie, nie licząc czasu potrzebnego na pisanie własnych tekstów. Dość dużo czasu zajmuje też korespondencja bieżąca z wydawcami, redaktorami i Czytelnikami.
Ponieważ administrowanie działem daje mi zdecydowanie mniej frajdy niż granie i pisanie o planszówkach, zdecydowałem się na rezygnację ze stanowiska. W styczniu zmieniłem miejsce pracy i wolny czas stał się towarem deficytowym.
Pisanie o planszówkach nieco mi się przejadło a boję się też, że popadnę w rutynę i przestanę dbać o poziom własnych tekstów. Moje zainteresowania nieco się zmieniły - chciałbym wrócić do gier wojennych i erpegów. Do tego dochodzi praca przy dwóch projektach gier (jedna familijna, druga ekonomiczna) plus koordynacja kilku imprez planszowych.
Nie bez znaczenia jest też działalność Borejki i okolic. Zarzuty nepotyzmu i publikowania nierzetelnych tekstów "dla punktów" uważam za fałszywe w kontekście całości pracy mojego działu. Przez te półtora roku nie wpłynąłem na żadną z ocen wystawionych recenzentów. Każdy z publikowanych tekstów starałem się dopracować tak bardzo jak na to pozwalał czas i moje umiejętności. Być może za bardzo przejmuję się obelgami rzucanymi pod moim adresem - pozostaje życzyć mojemu następcy życzę więcej dystansu.
Podstawowym powodem mojej rezygnacji pozostaje jednak brak czasu i zwiększenie ilości obowiązków zawodowych. Od marca pracuję przy dużym grancie związanym z nanotechnologią polimerów i mam za mało wolnego czasu, aby poświęcać go na rzeczy, które nie sprawiają mi frajdy.
Dziękuję za lekturę długaśnej notki i za wszelką pomoc udzieloną działowi gier planszowych Poltera.
Good night, and good luck.
Marcin "Ezechiel" Zaród
W poniższym wpisie znajdziecie podsumowanie mojej kadencji. Być może moje doświadczenia i wnioski przydadzą się osobom publikującym rozmaite teksty na Polterze i nie tylko.
Notkę publikuję wcześniej, aby mieć zachować ostatnią szansę na poprawienie ewentualnych braków działu.
Zapraszam do lektury:
Statystyka
Od 1 listopada 2007 roku w dziale ukazało się ponad sto tekstów. Większość z nich (siedemdziesiąt sześć) stanowiły recenzje. Do tego dochodzi osiem polecanek i osiem felietonów. Redaktorką 99% z nich była Ysabell.
Stopniowo zwiększaliśmy regularność aktualizacji od jednej na dwa tygodnie aż do poziomu dwóch na tydzień.
Szacuję, że łączna ilość dodanych wieści przekroczyła osiemset. Liczba dodanych not jest mniejsza, oscyluje pewnie w okolicach stu. Dział gier planszowych jako jeden z pierwszych na Polterze przeszedł w całości na nowy system not.
Praca przyniosła efekty. W porównaniu z grudniem 2007, grudzień 2008 przyniósł wzrost oglądalności (unikalni użytkownicy, odsłony) o 50%. W grudniu 2008 roku udało się osiągnąć próg 16k odsłon miesięcznie (liczone według Google Analytics). Dane oglądalności podaję jako ciekawostkę - nie podejmuję się ich analizować, bo się na tym nie znam.
W ciągu półtora roku opublikowaliśmy ponad 50% wszystkich tekstów istniejących w dziale.
Ewolucja treści
W przeciwieństwie do Saisego, zamiast na wieściach, zdecydowałem się skupić na tekstach. Chciałem publikować teksty, które sam chciałbym czytać - analityczne i wieloaspektowe. Z drugiej strony, jako szef, starałem się uniknąć błędów, które popełniałem jako początkujący tekściarz - przyjąłem żelazną zasadę, że omówienie mechaniki może stanowić nie więcej niż 30% objętości recenzji. Reszta to wrażenia z rozgrywek, porównanie z innymi grami w ramach gatunku i charakterystyka gry pod kątem różnych grup docelowych.
Na początku skupialiśmy się głównie na eurograch - wynikało to raczej z charakteru zainteresowań redaktorów, nie z charakteru rynku. Po prostu pisaliśmy o tym, na czym się znamy. Skaptowanie Adama i Fenrana (okolice kwiecień-czerwiec 2008) pozwoliło nam na rozszerzenie profilu o gry amerykańskie (Starcraft, Last Night on Earth itp) i lżejsze imprezówki. Szacuję, że ilość recenzji eurogier zmniejszyła się z 60% (listopad, grudzień 2007) do 40% (styczeń-marzec 2009).
Równolegle rozwijałem skrzydło gier familijnych - była to tyleż reakcja na rozwój rynku, co chęć propagowania planszówek wśród nowych osób.
Niestety, nie udało mi się znaleźć nikogo od "gier wojennych". W efekcie ten nurt jest u nas stosunkowo słabo reprezentowany.Braki te starałem się nadrobić luźną współpracą z Plansozwym Weteranem - zinem stricte wargamingowym. Ponieważ prywatnie lubię gry wojenne, wziąłem na warsztat dwie głośne pozycje z pogranicza euro i gier wojennych (Twilight Struggle, Duel in the Dark).
Ewolucja formy
Rozbudowanie treści pociągnęło za sobą konieczność dopasowania formy. Dłuższe teksty czyta się gorzej niż krótkie - aby oszczędzać Czytaczy zerwałem z dużymi blokami tekstu. Naciskałem na zmniejszenie objętości pojedynczego akapitu i wprowadzenie śródtytułów.
Kolejnym krokiem było zwiększenie ilości ilustracji. Starałem się przekonać redaktorów, aby do każdej recenzji dołączali małą galerię zdjęć. Niezależnie od stopnia skomplikowania gry, zdjęcia znakomicie wzbogacają materiał. Myślę, że w przypadku layoutu Poltera niezłym wyznacznikiem jest jedno zdjęcie na każde 2,5k znaków.
Dodatkowo, oprócz ilustracji w tekście, zdjęcia publikowaliśmy w formie samodzielnych galerii. W sumie w 2008 i 2009 roku dodaliśmy jakieś 30 pozycji tego typu.
Aby poprawić i ujednolicić poziom recenzji przygotowałem kilka dokumentów wewnętrznych ułatwiających pisanie recenzji.
Efekty
Zwiększenie szczegółowości recenzji pociągnęło za sobą wydłużenie procesu ogrywania gry i redakcji tekstu. W efekcie trudno nam konkurować z ekipą z Games Fanatic jeśli chodzi o recenzje supernowości. Z drugiej strony nasze recenzje są na ogół bardziej rozbudowane i bardziej szczegółowe.
Doszliśmy do pewnej specjalizacji rynku - GF skupia się na nowościach i pierwszych wrażeniach, my i Gilida koncentrujemy się na klasykach i rozbudowanych recenzjach. Do tego dochodzą blogi - zwiększające przekrój przez gusta grających i g-p.pl tworzące silną społeczność. Jeżeli dodać do tego blogi i ziny (Rebel Times, Planszowy Weteran) to okaże się, że planszówkowicze mają naprawdę dobry przekrój informacji.
Skoro już przy tym jesteśmy - dziękuję "konkurencji" za to, że istnieje. Dzięki Wam mogę czytać teksty, w przypadku których nie znam ich poprzednich pięciu wersji korektorskich. Miłośników spisków muszę rozczarować - nie mam wrogów wśród żadnych serwisów planszówkowych. Współpracuję z większością przy okazji konwentów czy Gry Roku - i każdą redakcję darzę szacunkiem i sympatią.
Zalety
Myślę, że największą zaletą planszówek Polterowych jest ich wszechstronność i szczegółowość. Duża ilość archiwalnych recenzji i rozbudowanana zaplecze stanowią nasz silny punkt. Dodatkowym plusem jest słowniczek i obecność pozostałych działów Poltera. Dzięki pomocy pozostałych działów udało się stworzyć kilka tekstów interdyscyplinarnych - łączących różne rodzaje gier i różne ich aspekty.
Uniwersalność widać też w przekroju wieści - za punkt honoru przyjąłem informowanie o ważnych wydarzeniach w mainstreamie planszowym (szachy, go, brydż).
Wady
Wadą jest długi czas testowania gier i przygotowywania tekstów. O ile sama redakcja jest stosunkowo krótka, to przetestowanie gry i napisanie recenzji zajmuje moim działonom średnio 30 dni. Zdarzają się wyjątki - na przykład nad recenzjami kobył pokroju Through the Ages czy Fields of Fire pracuję od trzech miesięcy.
Druga wada to pewne opóźnienie wieści. Nie ma co ukrywać - nie zawsze jesteśmy najszybsi - zwłaszcza od kiedy Aki (dyżurny newsman) zaczął się uczyć do matury. W zamian za nieco spóźnione wieści staramy się oferować szerszy kontekst - notę na temat gry, autora czy szersze info.
Bolączką jest też layout działu - nie jest on idealny i trzeba się do niego przyzwyczaić. Żałuję, że w trakcie mojej kadencji nie udało mi się go ulepszyć.
Szef
Od początku przyjąłem model działania "primius inter pares". Jako szef działu, chciałem być przede wszystkim tekściarzem. Założenie to zrealizowałem - szacuję, że spośród tych stu tekstów jakaś jedna trzecia jest mojego autorstwa.
Niestety - wraz z rozwojem działu, coraz więcej czasu zaczęły zabierać kwestie administracyjne. Dodawanie i moderacja wieści, szlifowanie not i tekstów zabierały mi stopniowo coraz więcej czasu. Szacuję, że aby utrzymać obecny poziom aktywności działu potrzebne jest jakieś półtorej godziny dziennie, nie licząc czasu potrzebnego na pisanie własnych tekstów. Dość dużo czasu zajmuje też korespondencja bieżąca z wydawcami, redaktorami i Czytelnikami.
Ponieważ administrowanie działem daje mi zdecydowanie mniej frajdy niż granie i pisanie o planszówkach, zdecydowałem się na rezygnację ze stanowiska. W styczniu zmieniłem miejsce pracy i wolny czas stał się towarem deficytowym.
Pisanie o planszówkach nieco mi się przejadło a boję się też, że popadnę w rutynę i przestanę dbać o poziom własnych tekstów. Moje zainteresowania nieco się zmieniły - chciałbym wrócić do gier wojennych i erpegów. Do tego dochodzi praca przy dwóch projektach gier (jedna familijna, druga ekonomiczna) plus koordynacja kilku imprez planszowych.
Nie bez znaczenia jest też działalność Borejki i okolic. Zarzuty nepotyzmu i publikowania nierzetelnych tekstów "dla punktów" uważam za fałszywe w kontekście całości pracy mojego działu. Przez te półtora roku nie wpłynąłem na żadną z ocen wystawionych recenzentów. Każdy z publikowanych tekstów starałem się dopracować tak bardzo jak na to pozwalał czas i moje umiejętności. Być może za bardzo przejmuję się obelgami rzucanymi pod moim adresem - pozostaje życzyć mojemu następcy życzę więcej dystansu.
Podstawowym powodem mojej rezygnacji pozostaje jednak brak czasu i zwiększenie ilości obowiązków zawodowych. Od marca pracuję przy dużym grancie związanym z nanotechnologią polimerów i mam za mało wolnego czasu, aby poświęcać go na rzeczy, które nie sprawiają mi frajdy.
Dziękuję za lekturę długaśnej notki i za wszelką pomoc udzieloną działowi gier planszowych Poltera.
Good night, and good luck.
Marcin "Ezechiel" Zaród