» Blog » First we take Marvano
21-04-2010 22:50

First we take Marvano

Odsłony: 0

First we take Marvano
Komiks, jak każdy inny gatunek sztuki, też musiał odbębnić zasadniczą służbę wojskową. Pominąwszy wojenną karierę Kaczora Donalda, na szczególną uwagę zasługuje kariera szeregowca SNAFU, którego wkład w zwycięstwo Aliantów może być porównywalny jedynie z biustem Mae West i nogami Betty Grable. Obie aktorki i rysunkowego Szwejka połączył przede wszystkim swobodny stosunek do tradycyjnych norm obyczajowych. Jak łatwo się domyślić, zaowocowało to kultem pośród Szwejków prawdziwych.

Po drugiej stronie Atlantyku, Brytyjczycy mieli Bucka Ryana – skrzyżowanie Batmana z Marlowe’m. Skuteczność bohatera była na tyle rzeczywista, że autor komiksu był kilkukrotnie przesłuchiwany przez kontrwywiad przy okazji prac nad Window (środkiem zakłócającym radar).

Jakiś czas później, Ameryka uwikłała się w wojnę w Wietnamie, tracąc ostatecznie resztki niewinności, nadwyrężonej wcześniej przez ekscesy naszych bohaterów. Paradoksalnie, najlepszym przedstawieniem problematyki tego konfliktu w formie komiksu jest SF Wieczna wojna (rys. Marvano, scen. Joe Haldeman).

Chociaż lubię komiksy Marvano, jednak to nie osoba autora skłoniła mnie do zakupu Berlina. Zwyczajnie nie mogłem oprzeć się okładkowemu urokowi Lancastera…


Zapraszam do lektury recenzji komiksu Berlin autorstwa Marka van Oppen (Marvano). Przy okazji recenzji, dodałem też kilka słów o sztuce rysunkowej w kamaszach i krótką biblio- i planszografię konfliktu.

A na deser kilka kawałków muzycznych, których agenci STASI słuchają na dobranoc.

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.