» Blog » Gdyby Cohen pisał szanty - North Wind
29-06-2007 23:39

Gdyby Cohen pisał szanty - North Wind

W działach: Szanty | Odsłony: 22

Gdyby Cohen pisał szanty - North Wind
Lubię szanty. Lubię folki. Szukam w tej muzyce autentyczności i historii. Cenię tradycyjne motywy muzyczne, wykonane przy jak najmniejszej ingerencji elektroniki. Ponieważ dorastałem przy muzyce ogniskowej, rytmika i melodyczność szanty bardzo mi odpowiadają. Nie ukrywam, że prostota wokalna bardzo mi odpowiada - bo lubię sobie podśpiewywać przy pisaniu. Podkreślę jednak - szanta to pieśń pracy. Piosenki z kubryka kręcą mnie znacznie mniej.

Odkurzyłem ostatnio moje ulubione płyty (pierwsze płyty zespołów: Mechanicy Shanty, Ryczące Dwudziestki, Banana Boat) i stwierdziłem, że są dla mnie "za słabe". Choć rytmiczne, po prostu mi się osłuchały. Pomysły rodzaju EKT Gdynia, Perły i Łotry czy Zejman i Garkumpel nie brały mnie nigdy.

Sięgnąłem więc ad fontes. Na początek nabyłem archiwalną płytę Czterech Refów "Tak było". Bardzo dobra rzecz, kawał świetnego, klasycznego folku w dobrych aranżacjach. Niby wokale trochę "chropowate", ale za to świetne kawałki instrumentalne, z bogatym udziałem skrzypiec i piszczałek. Jeżeli ktoś ma problemy z wyczuciem różnicy polecam Press Gang (brankę) z biciem na jeden.

CR to klasyka polskiej sceny szantowej,prawdopodobnie 80% znanych Wam kawałków przetłumaczył / napisał / skomponował ktoś z CR. (Press Gang, Diament, Lowlands, Jan Rebec, Wielorybnicy Grenlandzcy, Hiszpańskie Dziewczyny, Fiddler's Green).

Nie jest to muzyka łatwa, trzeba przyzwyczaić się do jej rytmiczności i prostoty. Większość pieśni śpiewana jest a' capella, co utrudnia wyłapanie linii melodycznej. CR konsekwentnie trzymają się źródeł pieśni szantowej, nie dryfują w stronę popowych aranżacji, sięgają za to do gospell czy bluegrass. Negrospirituals, folk irlandzki, bretoński - ciekawie się poznaje źródła pieśni morskiej. CR to temat rzeka, kiedyś jeszcze na pewno zagości na blogu.

Po Czterech Refach przyszedł czas na dalsze poszukiwania. We wtorek przyszła do mnie płyta zespołu North Wind pod tytułem "Sea Songs". Powiedzmy sobie szczerze - jest świetna. Zawiera głównie folk bretoński, wykonywany po francusku, lub po polsku. Dla kontrastu dodano kilka standardów irlandzko-angielskich. Utwory mocno odwołują się do francusko-angielskich korzeni pieśni morskich.

Instrumentarium jest szalenie bogate, choć używane są tylko instrumenty tradycyjne (tin whistle, low whistle, anglo concertina, bodhran, chalumeu). Duża część płyty wykonywana jest a'capella w języku francuskim, raczej w tonacji mollowej, choć przy wyraźnym rytmie.

Nastrój płyty określiłbym jako nostalgiczny. Motyw tęsknoty za czymś odległym przewija się przez całą płytę. Począwszy od rozłąki z morzem, przez kobiety (ale krótko), skończywszy na dawnych czasach. Nie są to typowe "snuje", to ciągle pieśni pracy i portu, tyle, że w wariancie dla czterdziestolatków. Gdybym miał przyrównać te pieśni do sytuacji to powiedziałbym o "czekaniu w knajpie na wieści o zaginionych kolegach". Jeżeli ktoś nie wierzy w to, że szanta może opowiada o poważnych sprawach - niech posłucha Syreny, czy Marynarza z Terre - Neuve. Ostatni utwór (Światła Portu) spina całą płytę, nadając jej charakter hołdu dla rybaków, portowców i żeglarzy. Bez tej piosenki zespół można by oskarżyć o nakłanianie do samobójstw - Cohen i Waits wymiękają.

Nawet lekko patetyczna proza Jerzego Ozaista nie wybija z rytmu. Wszystko zdaje się być doskonale na swoim miejscu - widać wyraźnie, że płyta jest przemyślana. Każda z piosenek stanowi odrębną całość, ma swój wstęp i zakończenie. Dopiero złożenie piosenek i prozy Ozaista daje pełny obraz. Kilka krotochwilnych utworów nie zaburza całości, dopełnia za to całości obrazu życia żelaznych ludzi z drewnianych statków.

Mi taki nastrój bardzo odpowiada. Nie ma tutaj opowieści o alkoholowych ciągach w nocnych barach, jest za to połów, rejs czy wybieranie lin. Szukam w szantach drobnych portretów codzienności, kawałków utraconych światów i autentyzmu. Płyta zrobiła na mnie ogromne wrażenie - połączenie rytmiki folku z nostalgią pieśni kubrykowych dało piorunujący efekt. Z powodu "ciepłej nostalgii" płyta przywodzi mi na myśl "Pejzaże Harasymowiczowskie" Wolnej Grupy Bukowiny czy pieśni Julii Dosznej. Intymność niektórych utworów kojarzy mi się z piosenkami grupy Krążek.

Erpegowcom płyta może się przydać jako źródło muzyki na sesję. Większość utworów francuskojęzycznych spokojnie nadaje się jako podkład na sesje. Kilka utworów instrumentalnych znakomicie może pomóc przy opisywaniu bardziej dynamicznych scen. Płyta przyda się miłośnikom sesji morskich w konwencji naturalistycznej. Nie ma tutaj epatowania błotem, jest za to sporo obserwacji codziennego życia. Większość z tych pieśni jest mało osłuchana, więc może służyć jako "ballady minstrelów", lub "opowieści bardów".

Serdecznie polecam płytę wszystkim miłośnikom szant i folku. Wykonawcom udało się zakląć w tej płycie jakąś cząstkę morza. Nieco słoną i mokrą, za to ciepłą i prawdziwą.

Strona zespołu
Strona dystrybutora
0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


teaver
   
Ocena:
0
:D Też lubię posłuchać folku i szant - brat mnie zaraził. Dzięki za hint, też czegoś ostatnio szukałam. ;)
30-06-2007 11:54
~mn

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Brawo. Polecam inne płyty 4 Refów, też te nowsze. Np. o bitwach morskich - też świetne na sesję RPG.
17-12-2007 20:54
~E.T.

Użytkownik niezarejestrowany
    ...
Ocena:
0
Pięknie opisałeś tą płytkę. Też jestem nią zauroczona. Polecam North Wind "na żywo", watro wybrać się na ich koncert.
20-12-2007 22:29

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.