» Blog » Być jak Larpowcy
07-01-2011 11:46

Być jak Larpowcy

W działach: RPG | Odsłony: 298

Nie ukrywam, że nie przepadam za LARPami. Nie przeszkadzają mi larpowicze, dopóki nie pretensjonalne gadanie nie przekroczy pewnego poziomu. Grałem w życiu w kilku larpach, kilka nawet prowadziłem (a jeden spisałem). Miałem tego pecha (szczęście), że moje bloki sąsiadują z LARPowymi. Na tyle na ile mogłem starałem się im pomóc.

Wstęp można streścić do zdania: nie strzelam do LARPowców.

Fingrin i jego ekipa ciężko pracują nad zmianą mojego stanowiska. Głupawe żarty z osób bezdomnych wkurzyły mnie tylko trochę, bo wrażliwość na krzywdę innych osób to kwestia osobnicza.

W porównaniu z problemem biedy, brak wiedzy o powieściach Jane Austen nie wygląda na poważną sprawę. Problem polega na tym, że, podobnie jak w przypadku LARPa o bezdomnych, larpowcy próbują dopisywać dodatkowe konteksty do swoich zabaw.

W przypadku tekstu Być jak Jane Austen, Fingrin proponuje użycie LARPa jako medium dydaktycznego. Oczywiście drama jest uznanym narzędziem pedagogicznym, tyle, że dramę stosują ludzie, którzy znają oryginalny kontekst książki.

Gdyby ekipa Fingrina przed rozgrywką rzuciła okiem na książki Austen, być może dowiedziałaby się, że osadzone są one w epoce georgiańskiej (wcześniejsze) lub regencji (późniejsze). Królowa Wiktoria panowała od 1837 roku, gdy Rozważna i Romantyczna była już dorosłą książką (26 lat to piękny wiek, i dla książek, i dla kobiet).

Gdy więc czytam w tekście Fingrina fragment o wiktoriańskiej Anglii [1], mam wrażenie, że ktoś jest na bakier z historią literatury. Być może są to Skandynawowie (autorzy LARPa), być może Fingrin i jego ekipa (uczestnicy). Kiedy radosna ekipa pisze o "kobietach ubranych od stóp do głów" mam ochotę wyć z rozpaczy. Przecież to na przełomie georgiany i regencji upowszechnił się na szerszą skalę otwarty dekolt!

Oczywiście, przełom XVIII i XIX wieku nie był bajkowym okresem dla kobiet, ale uwarunkowania historyczne były nieco inne niż w drugiej połowie XIX wieku (bo wtedy przypada szczyt epoki wiktoriańskiej).

Kiedy więc Fingrin sugeruje użycie LARPów w celach edukacyjnych [2], nie pozostaje mi nic innego jak odpowiedzieć mu (w nieco staro-monastyrowym stylu): Ucz się Pan, zanim zechcesz Pan uczyć innych!

Gdybyś zadał sobie trud i obejrzał jakąkolwiek ekranizację (lektury książki nie śmiem nawet sugerować) nie pitoliłbyś o epoce wiktoriańskiej i kobietach odzianych od stóp do głów. Nawet obejrzenie Dumy z Knightley (nie najlepszej pod względem wierności książce, najlepszej pod względem dekoltów) mogłoby nieco Was nauczyć.




Cytaty z artykułu Fingrina.

[1] Życie w wiktoriańskiej Anglii nijak się ma do współczesności. Kobiety opatulone od stóp do głów rzadko przebywały samotnie w obecności mężczyzny. Pisanie listów i ukradkowe spojrzenia były głównymi narzędziami ówczesnego flirtu. Patrzeć w oczy nieznajomej kobiecie po prostu nie wypadało.

[2] Przez kilka godzin czułem się bohaterem książki. Właściwie Ministerstwo Edukacji powinno zalecać uczniom takie gry zamiast opracowań lektur, dużo więcej można się w ten sposób nauczyć.

Komentarze


Kasmizar
   
Ocena:
0
Dobry tekst, o dziwo zachęcający do przeczytania informacji o Larpie.
07-01-2011 11:57
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
+1
Fajnie byłoby, gdyby notka została zilustrowana jakimś przykładem - albo kadrem z którejś z ekranizacji, albo jeszcze lepiej - portretem z epoki.
07-01-2011 13:09
Ezechiel
   
Ocena:
+3
@ Adam

Silnik blogów Polterowych jest nieprzyjazny, nie chciało mi się wstawiać zdjęć, więc podałem jedynie linki.

Kadr jest pod "mogłoby". Portret z epoki pod "upowszechnił".
07-01-2011 13:20
Szczur
    Niestety
Ocena:
+3
przy całej mojej osobistej sympatii do Fingrina, zarówno jego teoria dotycząca LARPów, 'dojrzały' dobór tematów, ale zwłaszcza fuszerka przy prowadzeniu LARPów, powodują że nawet taki larpowiec z długoletnim stażem (więc otwarty i tolerancyjny umysł jeśli chodzi o nie - hej, bawiłem się nawet na nieprzygotowanych tasiemcach Skały & Bothariego) jak ja ma powoli ochotę zacząć strzelać do reprezentacji larpowej Poltera.

Do tej pory ignore na teksty larpowe pomagał, teraz muszę ostrożnie podchodzić do twojego bloga, żeby się nie denerwować ;)
07-01-2011 13:50
Case
   
Ocena:
+5
Tekst pretensjonalny straszliwie - zamiast normalnie zwrócić uwagę lub napisać do fingrina prywatnie, żeby zwrócił uwagę na błąd lepiej zrobić z tego publiczne pranko brudów, aby móc się dowartościować swoją ogromną wiedzą. Skoro radzisz Fingrinowi się uczyć to ja radzę ci się uczyć skromności.
07-01-2011 14:09
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
+12
@Case

Popraw mnie jeśli źle zrozumiałem, ale czy twój post sugeruje, że posiadanie "ogromnej wiedzy" jest w chwili obecnej czymś czego należy się wstydzić i wręcz uczyć się tego ukrywać, tylko po to aby przypadkiem nie urazić kogoś od siebie głupszego? Większej bzdury dawno nie widziałem :P
07-01-2011 14:41
Case
   
Ocena:
+4
Myślałam, że napisałam jasno, ale już wyjaśniam - szafowanie swoją wiedzą po to, wykazywać innym wyższość jest domeną głupców. Wielka wiedza wiąże się z wielką pokorą i skromnością. Której tutaj nie widzę. Kulturalni ludzie nie załatwiają takich spraw w taki sposób.
07-01-2011 14:48
Neurocide
   
Ocena:
+4
@Adam Waśkiewicz: tu masz kadr z serialu Duma i uprzedzenie: http://www.talenty.pl/zdjecia_film y/14262.jpg a tu masz zdaje się fragment http://www.talenty.pl/index.php?st r=linkif&filmy=14262 - wersja robiona przez BBC i nadawana u nas gdzieś w latach 90 - oglądałem ze względu na podskakujące bimbały. A tu jeszcze wersja Rozważna i Romantyczna, gdzie grają skaczące krągłości Kate Winslet oraz perki Emmy Thompson: http://files.myopera.com/Jurgi/blo g/rozwazna-i-romantyczna.jpg
07-01-2011 14:53
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
"Wielka wiedza wiąże się z wielką pokorą i skromnością"

Jestem ciekaw, które z świętych pism lub świętych nauk coś takiego wymyśliło, że Twoją etykę wyrażasz tak dogmatycznie.

Case - czyżbyś stanęła w obronie znajomego?

Edit: To ja też wrzucę ładny obrazek z epoki: http://upload.wikimedia.org/wikipe dia/commons/f/f5/CassandraAusten-FannyKnight.jpg
07-01-2011 14:57
Case
   
Ocena:
0
@Aureus
Jest to cytat z rozmowy z profesorem Henrykiem Markiewiczem i ja osobiście nie widzę w tym żadnego dogmatyzmu. Moje doświadczenie mówi, że osoby, które wiedzą bardzo dużo są bardzo skromne i życzliwie dzielą się swoją wiedzą.

A co do Fingrina jako znajomego - no cóż, od dawna nie mamy już kontaktu ze sobą specjalnego, ale szanuję go za konsekwentne realizowanie swojej wizji. Głos w dyskusji zabrałam, dlatego, że irytuje mnie małostkowość i brak ogłady przedstawiony powyżej. Każdy ma swoje zasady - moje mówią, że tak się nie załatwia takich spraw jak już pisałam.
07-01-2011 15:05
~Wujek Ben

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+5
Pamiętaj Piter, wielka moc to też wielka odpowiedzilność!
07-01-2011 15:07
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@Case

Czyli najlepiej zamiesc pod dywan, nie wychylac sie, bo sie zrani wielkiego artyste. Czyz nie?
07-01-2011 15:14
Case
   
Ocena:
0
@Użytkownik niezarejestrowany
Zacytuję samą siebie, bo już to napisałam:
"zamiast normalnie zwrócić uwagę lub napisać do fingrina prywatnie...". Robienie z tego osobnej notki blogowej i pisanie w takim tonie jest co najmniej groteskowe.
07-01-2011 15:18
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Raczej niestosowne, nie "groteskowe". ; )

Moje doświadczenie mówi, że nie wszyscy ludzie są tacy sami i nałożenie szablonu "im więcej wiesz, tym skromniejszy jesteś" jest krzywdzącym uproszczeniem.
07-01-2011 15:25
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
+17
Abstrahując merytorycznie od dyskusji (nie znam się ani na larpach ani na historii):

@Case
Propagowane przez ciebie podejście jest niestety w dużym stopniu naturalne. Sam w sumie czasem mam mieszane uczucia gdy ktoś świeci swoją wiedzą by deprecjonować drugą stronę, staram się jednak zatrzymać te uczucia dla siebie bo wiem, że są idiotyczne i wynikają czysto z prostackich pobudek (ala sam czuje się głupszy i irytuje mnie ze inni są madrzejsi). Problem zaczyna się gdy chciałbym powiedzieć to na głos "ej nie mów tego bo czuje się głupszy!" - robiłbym z siebie błazna (i pewnie czasem mi się zdarza). Tak więc: jedno to czuć się źle z własną głupotą a drugie to publicznie starać się bronić własnej głupoty.

A i jeszcze:
Moje doświadczenie mówi, że osoby, które wiedza bardzo dużo są bardzo skromne i życzliwie dzielą się swoją wiedzą

I przez to otacza nas ekspansja głupoty, ignorancji i uproszczeń. Bo istnieje publiczne przyzwolenie na szerzenie głupoty, zaś gdy się próbuje publicznie szerzyć wiedze to padają teksty "bądź skromny!". Więc mądrzy ludzie sa skromnie (bo są mądrzy i nie pchają się gdzie się ich nie chce) przez co coraz mniej ich widać, zaś głupcy szaleją w najlepsze.

EDIT:
PS. Marzy mi się internet w którym gdy ktoś napiszę głupotę to usłyszy "ej stary, z takimi sprawami to na prv, fajnie że masz swoje własne zdanie, chętnie o nim podyskutuje, ale nie publicznie bo możesz zrobić z siebie błazna a nikt tego nie chce". Zaś gdy ktoś wytknie komuś błąd ten odpowie "wow, dzięki stary, super że zauważyłeś!". Promowanie wytykania błędów i stworzenie atmosfery w której wytykanie błędów byłoby czymś właśnie oczekiwanym to byłby niesamowity skok do przodu :) Obecnie jednak jak widać jest dokładnie odwrotnie.
07-01-2011 15:35
Case
   
Ocena:
+1
@Karczmarz
"sam czuje się głupszy i irytuje mnie ze inni są madrzejsi."
No to tu się nie zrozumiemy, bo ja tak nigdy nie mam. Mogę innych szanować za ich wiedzę, ale nie sprawia to, że czuję się od nich gorsza, raczej chcę wiedzieć więcej.
Wracając do dyskusji (tak na sam koniec) - wiedza to jedna sprawa, kultura osobista to inna rzecz.
Dla mnie temat jest już skończony, napisałam co myślę o tym wpisie i tyle.
07-01-2011 15:45
Sting
    Case...
Ocena:
+14
...nie wiem, na ile świadomie wpisujesz się tutaj swoimi słowami w dyskurs "brońmy naszych znajomych z serwisu na P, nawet jeśli nie mają racji, bo są znajomymi z serwisu na P" (ten temat ciągnie się już wiele lat).

Dalej, Twoja argumentacja jest totalnie nietrafiona. Podług tego co mówisz, nie powinienem prostować wiedzy moich studentów, którzy np. na ćwiczeniach nie zrozumieli tekstu, bo stanę się chamski i małostkowy (w świetle tego, co w replice Ezechiela uznałaś za chamskie, dla mnie to dość racjonalny wywód, z lekką nutką ironii, raczej brak wywyższania się, po prostu przedstawienie faktów), robiąc to publicznie. Więc powinienem, według tego co piszesz, wezwać 40 osobową grupę na konsultacje i każdemu z osobna tłumaczyć to samo po 30-40 minut?

A wracając do tematu, jeśli ktoś publicznie pisze bzdury o prozie Jane Austen i nie zadał sobie trudu sprawdzenia, na co się powołuje, otrzymuje publiczną replikę. Przecież to oczywiste, ponieważ nie chodzi tutaj tylko o korygowanie braku wiedzy Fingrina, ale również i ludzi, którzy mogli przyjąć jego, błędny, punkt widzenia.

A pretensjonalnym tekstem był niestety Case Twój własny komentarz o, parafrazując klasyka, "Pochwale głupoty".

A później się wszyscy nagle dziwią, że w Polsce dobudowuje się przedpokoje do zabytków pokroju Wawelu...
07-01-2011 15:51
Mayhnavea
   
Ocena:
+20
@ Case:

Mamy tu taki problem, że w grę nie wchodzą prywatne poglądy osób, ale polterowa publicystyka. Fingrin opublikował swój tekst, co jest otwarciem dla dyskusji/debaty również w formie tekstów publikowanych - w zasadzie jest to coś, czego bardzo brakuje w necie, a tym bardziej prasie.

Gdyby Ezechiel napisał do Fingrina prywatnie, to nie ma żadnej gwarancji, że ktoś skoryguje tekst. A to nie kwestia kilku błędów merytorycznych, tylko czegoś, co leży u podstawy tekstu. Może faktycznie wystarczyłoby powywalać wszystkie nietrafione sformułowania, a może należałoby tekst znacznie zmodyfikować, a na końcu dodać notkę ukazującą pracę Skandynawów z krytycznego punktu widzenia.

Osobiście uważam, że Ezy mógł bardziej się odnosić do Fingrina jako autora (czyli do jego odpowiedzialności jako piszącego) a nie osoby prywatnej (odniesienia do wiedzy i edukacji); bo założyć możemy, że był on zmęczony i zrobił lapsus, gdyby jeszcze raz to pisał, wszystko wyglądałoby inaczej. A może nie. Dlatego bezpieczniej i bardziej elegancko jest odnieść się do "maski autorskiej" - jakby co ewentualny brak wiedzy i tak wyjdzie. A do tego dałoby to lepsze pole dla Fingrina, żeby dokonać poprawy nie tracąc twarzy i bez emocjonalnych prowokacji, żeby się odszczeknąć :)

No, to tak meta-merytorycznie.
07-01-2011 16:02
dzemeuksis
   
Ocena:
0
@Sting
Podług tego co mówisz (słowa kierowane do Case - dopisek mój), nie powinienem prostować wiedzy moich studentów, którzy np. na ćwiczeniach nie zrozumieli tekstu, bo stanę się chamski i małostkowy

W ogólności w tej dyskusji bliżej mi do poglądów wyrażonych przez Karczmarza niż z Case, ale akurat tutaj przywaliłeś jak - nie przymierzając - chory w kubeł. Relacja wykładowca-student, to zupełnie inny rodzaj relacji niż Ezechiel-Fingrin i jasne jest chyba dla każdego, że Case nie odnosiła się tego typu zależności.
07-01-2011 16:40
Pantokrator
   
Ocena:
+2
Jakby autor najpierw napisał prywatnie, a po stwierdzeniu braku poprawy, wrzucił ten tekst, to sądzę, że nikt nie miałby zastrzeżeń.
Choć ciężko polemizować z treścią (bo co tu dużo mówić, autor wie, o czym pisze), to jednak warto się zastanowić, czy akurat taka forma była konieczna.
Efekt końcowy: ktoś komuś w mało przyjazny sposób wykazał na forum publicznym, że wie więcej. Rewelacja.
07-01-2011 16:43

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.